Norwescy ministrowie zostali ostrzelani w Charkowie.


Podczas wizyty w Charkowie norwescy ministrowie musieli szukać schronienia przed rosyjskim atakiem. O tym mówił szef MSZ Norwegii Espen Bart Eide w wywiadzie dla gazety VG Eide.
Szef norweskiej dyplomacji uważa, że ten incydent jest dowodem na niechęć Rosji do przestrzegania zaw trwania.
Espen Bart Eide oraz minister pracy i integracji społecznej Norwegii Tone W. Brenna odwiedzili Charków 26 i 27 marca. Rozmawiali o wprowadzeniu powrotu 90 tysięcy Ukraińców z Norwegii do Ukrainy po stabilizacji sytuacji i zaprzestaniu ognia. Podczas jednej z wizyt rozległ się alarm, a członkowie norweskiego rządu musieli schować się w schronie.
'Rakieta spadła bardzo blisko miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. Pocisk trafił na boisko szkolne, na którym bawiło się kilka dzieci. Charków znajduje się w kilku dziesiątkach kilometrów od rosyjskiej granicy, więc nie może być mowy o żadnym błędzie. Rosjanie doskonale wiedzieli, co robią. To najjaśniejszy dowód na to, że Moskwa eskaluje ataki i atakuje obiekty cywilne zamiast przygotowywać się do zakończenia wojny' - opowiadał szef MSZ.
Dodał także, że w Kijowie doskonale rozumieją, że dla nich istotna jest zarówno Europa, jak i Stany Zjednoczone, ale obecnie martwią się niepewnym podejściem administracji Donalda Trumpa do Kremla.
Z kolei Eide wykluczył możliwość zmiany sankcji, które obowiązują przeciwko Rosji od ponad trzech lat. Kreml domaga się zniesienia ograniczeń dla rosyjskich banków jako warunku zaprzestania ognia w Morzu Czarnym.
Przypominamy, że wieczorem 26 marca armia rosyjska użyła dronów do ataku na Charków, stosując nową taktykę mającą na celu osłabienie systemu obrony powietrznej.
Prezydent Charkowa Igor Terechow poinformował, że wróg zaatakował Charków około 12 razy, używając bojowych dronów.
Także Zełenski skomentował rosyjskie ataki na miasta Ukrainy.
Czytaj także
- Rosyjscy okupanci zaatakowali Charków dronami: wybuchł pożar
- Rosja zaatakowała dronem Charków: co wiadomo